Będziemy solidarni.
Będziemy odpowiedzialni.
Będziemy wytrwali.
Będziemy odważni.

Będziemy szyli maseczki.
Będziemy rozwozili posiłki.
Będziemy kupowali karetki.
Będziemy gasili pożary parków narodowych.

Będziemy dla siebie mili.
Będziemy wobec siebie wyrozumiali.
Będziemy czuli.
Nie będziemy obojętni.

Od kilku tygodni przy legendarnym już prywatnym garażu w centrum miasta spotykałem grupę ochotników:
kobietę-instytucję, ludzi kultury i biznesu,
legendy lubelskiego sportu i kabaretu,
tajemniczą właścicielkę kabrioletu (Sto lat!)
i wielu innych.
Większości z nich wcześniej nie znałem.
Wszyscy ukryci za ochronnymi maseczkami i krótkimi pseudonimami.
Regularnie przerzucali tony zgrzewek wody i paczek produktów spożywczych, sanitarnych i medycznych otrzymanych od prywatnych firm a następnie przez kilka godzin rozwozili prywatnym busem do placówek państwowej służby zdrowia.
Bez żadnego zadęcia, bohaterstwa i konferencji prasowych.
Bez pism, wniosków, pieczątek, okólników, rozporządzeń
i nocnych głosowań.
Za to w duchu współodpowiedzialności za siebie nawzajem.
Taka Polska jest możliwa.

Tylko po co nam państwo
co w tym samym czasie
przywozi bezużyteczny sprzęt medyczny najdroższym samolotem,
sprowadza węgiel największym statkiem,
niszczy ostatnie instytucje praworządności
i organizuje w pandemię wybory
(a może nie organizuje).

Państwo promujące przaśny nacjonalizm,
średniowieczne obyczaje
i XVIII-wieczną myśl społeczną,
machające szabeleką choć nikt na świecie już nie traktuje nas poważnie
(poza oczywiście mediami narodowymi).

Państwo, które nie radzi sobie z problemami, które samo tworzy.*

Państwo sterowane nienawiścią i odwetem
smutnego samotnego staruszka
co chciał być Naczelnikiem jak Piłsudski
a został karykaturą Honeckera i Ceaușescu.**

Gdy można odpocząć po pracy.
Dzieci uśpione.
Żona utulona.
Czas jednak na czytanie…

[Na mrocznym zdjęciu okładka książki Obywatelskie nieposłuszeństwo Henry’ego David’a Thoreau na tle domowej biblioteczki.]

**Ten fragment przepisałem od Edwina Bendyka.

* *A ten od Tomasza Lisa.